-Hmm,nie wiem co mógłbym o sobie powiedzieć-zabrzmiałem.
Nie lubiłem o sobie mówić, z resztą co mógłbym o sobie mówić?
-No mów- Azumi radośnie mnie popędziła- śmiało!
-No cóż,więc zaczynajmy...-zacząłem mówić-ale to będzie trwało długo.
Wziąłem głęboki oddech i chciałem zacząć mówić, ale na chwilę się
zatrzymałem i nie mogłem się odezwać, ciągle o czymś myślałem.
- Na pewno chcesz słuchać o tych nudach?- mruknąłem.
-Oczywiście-radośnie pisnęła i trąciła mnie swoją łapą- no dawaj!
-Więc,jestem wilkiem śmierci-mówiłem- czyli bogiem śmierci.
Przerwałem na chwilę i spojrzałem na nią, później już tylko mówiłem:
-Można się domyślić, że moje życie nie było łatwe,już od szczenięcego
wieku musiałem decydować co muszę robić z duszami.
Zatrzymałem się na chwilę i powiedziałem:
-O reszcie opowiem Ci w innym czasie...
<Azumi?>
piątek, 29 stycznia 2016
Od Sao do Brick'a
- Ale Brick! - krzyknęłam, ale basior nawet nie odwracając się rzekł:
- Lepiej idź... - Rzekł spokojnie. Posłuchałam go i odeszłam. Ale ta sprawa nie dawała mi spokoju. Gdy już byłam około 20 metrów od Brick'a ukryłam się w krzakach. Obserwowałam sytuacje. Usłyszałam co nieco, bo mój wierny przyjaciel, wiatr (^
,
niósł niektóre słowa. Ja widziałam jak basior rozmawiał z innym
wilkiem, ale nie byłam do końca pewna czy był to prawdziwy wilk, czy
cień... Po jakiś 20 minutach, zorientowałam się, że mogę się zamienić w
wiatr. Chciałam to zrobić, ale...
"Nie nie jestem taka" - myślałam. W jednej chwili wychyliłam się tak bardzo, że chyba Brick mnie zauważył, natychmiast schowałam nos.
<Brick?>
- Lepiej idź... - Rzekł spokojnie. Posłuchałam go i odeszłam. Ale ta sprawa nie dawała mi spokoju. Gdy już byłam około 20 metrów od Brick'a ukryłam się w krzakach. Obserwowałam sytuacje. Usłyszałam co nieco, bo mój wierny przyjaciel, wiatr (^
,
niósł niektóre słowa. Ja widziałam jak basior rozmawiał z innym
wilkiem, ale nie byłam do końca pewna czy był to prawdziwy wilk, czy
cień... Po jakiś 20 minutach, zorientowałam się, że mogę się zamienić w
wiatr. Chciałam to zrobić, ale... "Nie nie jestem taka" - myślałam. W jednej chwili wychyliłam się tak bardzo, że chyba Brick mnie zauważył, natychmiast schowałam nos.
<Brick?>
Od Sheya do Celty
Spoglądnąłem na nią.
- Oj nie denerwuj się, Złotko. Nie wiesz, że złość piękności szkodzi? - zaśmiałem się. Wadera popatrzyła na mnie
- Może skoro jesteś taki szarmancki, to pomógłbyś mi wstać? - parsknęła.
- Ale nie wiem czy mi się chce... - zamyśliłem się - Dobra, pomogę - podałem jej łapę, chciała się podnieść, alee - Albo jednak nie - przewróciłem ją na ziemię. Zacząłem się śmiać.
- Pfff... Sama wstaną... - popatrzyła na mnie z wyrazem twarzy à la "spadaj dupku" i wstała. Ale, ja, jako wilk który nie odpuszcza zaszedłem jej drogę, ponownie.
- No weź stój, może się poznamy? - uśmiechnąłem się i czekałem na odpowiedź.
<Celty? Shey nie odpuści, wiedz o tym!>
- Oj nie denerwuj się, Złotko. Nie wiesz, że złość piękności szkodzi? - zaśmiałem się. Wadera popatrzyła na mnie
- Może skoro jesteś taki szarmancki, to pomógłbyś mi wstać? - parsknęła.
- Ale nie wiem czy mi się chce... - zamyśliłem się - Dobra, pomogę - podałem jej łapę, chciała się podnieść, alee - Albo jednak nie - przewróciłem ją na ziemię. Zacząłem się śmiać.
- Pfff... Sama wstaną... - popatrzyła na mnie z wyrazem twarzy à la "spadaj dupku" i wstała. Ale, ja, jako wilk który nie odpuszcza zaszedłem jej drogę, ponownie.
- No weź stój, może się poznamy? - uśmiechnąłem się i czekałem na odpowiedź.
<Celty? Shey nie odpuści, wiedz o tym!>
czwartek, 28 stycznia 2016
Od Brick'a do Sao
-Nie musisz się tym martwić-powiedziałem spokojnie-też to widzę.
Wadera wyraźnie się uspokoiła, a ja nadal spoglądałem na cień.
-Wiesz co to?-zapytałam wyraźnie zaciekawiona całą sytuacją.
-To dusze, które nie trafiły ani do niebios ani do piekieł-odpowiedziałem
-oni pokutują, jeśli tego nie zrobią będą błąkać się tu już na zawsze.
Wilczyca wyraźnie zdziwiła się, z resztą kto by się nie dziwił? Nikt
oprócz mnie i niektórych wilków śmierci nie ma z tym nic do czynienia.
Rozejrzałem się i dostrzegłem Dark'a, najwyraźniej chciał mnie o czymś
powiadomić.
-Zaraz tu wrócę-powiedziałem do wadery-muszę coś zrobić.
Podbiegłem do mojego towarzysza i zapytałem o co chodzi.
-Wiesz,on powrócił...-powiedział zmartwiony.
-Co?!-krzyknąłem-wiesz przecież, że grozi nam niebezpieczeństwo!
Wróciłem do wadery i odezwałem się:
-Musisz stąd iść, jesteśmy w niebezpieczeństwie.
Najwyraźniej chciała coś powiedzieć, ale przerwałem jej:
-Jutro Ci wszytko wytłumaczę.
<Sao?>
Wadera wyraźnie się uspokoiła, a ja nadal spoglądałem na cień.
-Wiesz co to?-zapytałam wyraźnie zaciekawiona całą sytuacją.
-To dusze, które nie trafiły ani do niebios ani do piekieł-odpowiedziałem
-oni pokutują, jeśli tego nie zrobią będą błąkać się tu już na zawsze.
Wilczyca wyraźnie zdziwiła się, z resztą kto by się nie dziwił? Nikt
oprócz mnie i niektórych wilków śmierci nie ma z tym nic do czynienia.
Rozejrzałem się i dostrzegłem Dark'a, najwyraźniej chciał mnie o czymś
powiadomić.
-Zaraz tu wrócę-powiedziałem do wadery-muszę coś zrobić.
Podbiegłem do mojego towarzysza i zapytałem o co chodzi.
-Wiesz,on powrócił...-powiedział zmartwiony.
-Co?!-krzyknąłem-wiesz przecież, że grozi nam niebezpieczeństwo!
Wróciłem do wadery i odezwałem się:
-Musisz stąd iść, jesteśmy w niebezpieczeństwie.
Najwyraźniej chciała coś powiedzieć, ale przerwałem jej:
-Jutro Ci wszytko wytłumaczę.
<Sao?>
Od Azumi do Brick'a
- Hymm... Mam powiedzieć coś o sobie? Nic specjalnego, taki sobie demonek wychowany w prawie normalnej rodzinie z rodzeństwem. Zdrowo szurnięta, optymistka chodź nie zawsze, nie umiem długo usiedzieć w miejscu. Całkiem cierpliwa. Nooo eeeee to chyba tyle. Czyli jestem najzwyklejszym wilkiem.- powiedziałam i uśmiechnęłam się głupkowato.
-Taaaa zwykła. Chyba nie do końca rozumiesz to słowo.
- Możliwe, ale nic sobie z tego nie robię.- zaśmiałam się.- A ty co powiesz o sobie?
<Brick?>
-Taaaa zwykła. Chyba nie do końca rozumiesz to słowo.
- Możliwe, ale nic sobie z tego nie robię.- zaśmiałam się.- A ty co powiesz o sobie?
<Brick?>
Od Brick'a do Azumi
-Och,witaj-powiedziałem niepewnie i spojrzałem na waderę.
-Ty to Brick,ten nowy basior w naszej watasze, tak?-zapytała.
-Tak,zgadłaś-mruknąłem-Jeśli już dobrze was znam to nazywasz
się Azumi, jesteś betą w tej watasze.
-Yhym-wadera szeroko się uśmiechnęła, jest raczej sympatyczną
postacią i myślę, że byłbym w stanie się z nią zaprzyjaźnić.
-Więc co tutaj robisz?-zapytała zaciekawiona.
-Postanowiłem lepiej zapoznać się z terenami-odpowiedziałem szybko.
-To dobrze, mogę Ci pokazać jeszcze inne ciekawe miejsca-zaproponowała.
-Hmm, czemu nie-mruknąłem i postanowiłem podążać za waderą.
Pokazała mi dość sporo nowych miejsc, większość z nich wyglądała niezwykle, ale postanowiłem nie wyrażać zbyt wielu emocji.
Po kilku minutach zatrzymaliśmy się na chwilę.
-Może powiesz mi coś o sobie-zapytałem z lekkim uśmiechem.
<Azumi?>
-Ty to Brick,ten nowy basior w naszej watasze, tak?-zapytała.
-Tak,zgadłaś-mruknąłem-Jeśli już dobrze was znam to nazywasz
się Azumi, jesteś betą w tej watasze.
-Yhym-wadera szeroko się uśmiechnęła, jest raczej sympatyczną
postacią i myślę, że byłbym w stanie się z nią zaprzyjaźnić.
-Więc co tutaj robisz?-zapytała zaciekawiona.
-Postanowiłem lepiej zapoznać się z terenami-odpowiedziałem szybko.
-To dobrze, mogę Ci pokazać jeszcze inne ciekawe miejsca-zaproponowała.
-Hmm, czemu nie-mruknąłem i postanowiłem podążać za waderą.
Pokazała mi dość sporo nowych miejsc, większość z nich wyglądała niezwykle, ale postanowiłem nie wyrażać zbyt wielu emocji.
Po kilku minutach zatrzymaliśmy się na chwilę.
-Może powiesz mi coś o sobie-zapytałem z lekkim uśmiechem.
<Azumi?>
Od Sao do Brick'a
To co powiedział Brick, było bardzo dziwne ale i tajemnicze. Nie
wiedziałam co robić. Czy mówić o tym komuś, zostać, uciekać. Ale
zostałam. Położyłam się na ziemi i zakrywając jedną łapą ucho
powiedziałam:
- Zostaję i obiecuję, że nikomu nie powiem. - Leżałam w bezruchu oczekując reakcji basiora. Patrzyłam na niego kątem oka, ale mój wzrok był skupiony na pustce łąki. Nie wiem, wydawało mi się, że coś widziałam. Popatrzyłam tym razem na Bricka'a, wstałam, podeszłam do niego.
- Czy ty też to widzisz? - zapytałam, po tym, jak moim oczom ukazała się postura wilka, aczkolwiek to nie był prawdziwy wilk. Jakiś cień... - Brick, też go widzisz...? - zapytałam drżącym głosem przełykając ślinę.
<Brick?>
- Zostaję i obiecuję, że nikomu nie powiem. - Leżałam w bezruchu oczekując reakcji basiora. Patrzyłam na niego kątem oka, ale mój wzrok był skupiony na pustce łąki. Nie wiem, wydawało mi się, że coś widziałam. Popatrzyłam tym razem na Bricka'a, wstałam, podeszłam do niego.
- Czy ty też to widzisz? - zapytałam, po tym, jak moim oczom ukazała się postura wilka, aczkolwiek to nie był prawdziwy wilk. Jakiś cień... - Brick, też go widzisz...? - zapytałam drżącym głosem przełykając ślinę.
<Brick?>
Od Brick'a do Sao
Spojrzałem na waderę poważnym wzrokiem,oddychałem dość ciężko.
-Umm,witaj-mruknąłem i oddaliłem się o metr lub 2 od niej-kim jesteś?
Ona zatem posłała mi nieco przestraszony wzrok i powiedziała:
-Jestem w tej watasze co ty,dołączyliśmy prawie tego samego dnia.
-Ty to Sao,tak?-zapytałem,a później niepewnie usiadłem na trawie.
-No tak...-powiedziała jakoś tak nieśmiało-A ty to?
-Brick-szybko odpowiedziałam i natychmiast wstałem z trawy.
Dostrzegłem Dark'a,którego wzrok mówił "nowe duszę już nadchodzą".
-Wybacz mi,ale nie powinnaś tu być-odparłem-ale jeśli chcesz przychodź
tu o wyznaczonym czasie.
-No jasne,już idę-powiedziała i próbowała się oddalić,ale ja w końcu ją
zatrzymałem i dorzuciłem kilka słów:
-Możesz zostać,ale obiecuj,że nikomu o tym nie piśniesz ani słowa.
-No dobrze-nieśmiało się odezwała.
-W tym miejscu wysyłam duszę i decyduję o ich losie,więc wiesz,że
jednak nie powinienem mieć żadnego towarzystwa
<Sao?
-Umm,witaj-mruknąłem i oddaliłem się o metr lub 2 od niej-kim jesteś?
Ona zatem posłała mi nieco przestraszony wzrok i powiedziała:
-Jestem w tej watasze co ty,dołączyliśmy prawie tego samego dnia.
-Ty to Sao,tak?-zapytałem,a później niepewnie usiadłem na trawie.
-No tak...-powiedziała jakoś tak nieśmiało-A ty to?
-Brick-szybko odpowiedziałam i natychmiast wstałem z trawy.
Dostrzegłem Dark'a,którego wzrok mówił "nowe duszę już nadchodzą".
-Wybacz mi,ale nie powinnaś tu być-odparłem-ale jeśli chcesz przychodź
tu o wyznaczonym czasie.
-No jasne,już idę-powiedziała i próbowała się oddalić,ale ja w końcu ją
zatrzymałem i dorzuciłem kilka słów:
-Możesz zostać,ale obiecuj,że nikomu o tym nie piśniesz ani słowa.
-No dobrze-nieśmiało się odezwała.
-W tym miejscu wysyłam duszę i decyduję o ich losie,więc wiesz,że
jednak nie powinienem mieć żadnego towarzystwa
<Sao?
Od Azumi do Brick'a
Chodziłam po terenach z nadąsaną miną. Mam dzisiaj gorszy dzień, a na dodatek nie mogę znaleźć nic do roboty. Nie jestem nawet głodna! Co się dzieje? Ja nie jestem głodna? Normalnie apokalipsa. Zaraz się załamię jak nie znajdę czegoś chodź trochę ciekawego do zrobienia. Tak właściwie to gdzie wcięło wszystkie wilki? Zawsze jak mi się nudzi to nie ma nikogo w pobliżu. Obiecuję, że wygarnę wszystko pierwszemu z nich, którego napotkam. Niech wybraniec się lepiej boi, bo z każdą minutą mam coraz gorszy humor.
-Jak mi się nudzi.- westchnęłam.
Rozejrzałam się dookoła i postanowiłam, że wejdę na drzewo (mój ukryty talent... wchodzenie po drzewach XD), żeby zobaczyć okolicę. Jest zima także widoki powinny zapierać dech w piersiach. Nie weszłam zbyt wysoko gdy poczułam zapach wilka. Zeszłam na niższą gałąź, zawinęłam wokół niej swój ogon, a później spuściłam się w dół. Mój nos wylądował zaraz przed zdziwionym pyskiem basiora.
- Cześć.- rzuciłam i od razu poprawiło mi się samopoczucie.
<Brick?>
-Jak mi się nudzi.- westchnęłam.
Rozejrzałam się dookoła i postanowiłam, że wejdę na drzewo (mój ukryty talent... wchodzenie po drzewach XD), żeby zobaczyć okolicę. Jest zima także widoki powinny zapierać dech w piersiach. Nie weszłam zbyt wysoko gdy poczułam zapach wilka. Zeszłam na niższą gałąź, zawinęłam wokół niej swój ogon, a później spuściłam się w dół. Mój nos wylądował zaraz przed zdziwionym pyskiem basiora.
- Cześć.- rzuciłam i od razu poprawiło mi się samopoczucie.
<Brick?>
Od Sao do Brick'a
W tej nowej watasze, wszyscy powitali mnie bardzo ciepło, ale niedługo
po moim przyjściu, doszedł jeszcze jeden basior. Jakoś nie
zainteresowało mnie to, więc poszłam nad rzekę. Co prawda, była zima,
ale rzeczka była jeszcze, o dziwo, nie przybrana lodem. Zamoczyłam łapę,
ale woda była zimna, wręcz lodowata, postanowiłam, że znajdę gdzieś
cieplejszy kąt, bo nie lubię zimy i zimna. Poszłam na łączkę. Też było
zimno, ale słońce grzało i wiał lekki wietrzyk, więc zaczęłam się bawić.
Początkowo układałam z wiatru różne kształty, później zaczęłam latać...
Tak, pomimo, że nie mam skrzydeł, umiem latać - jestem wilkiem
wiatru... Moja sierść stanęła dęba, a język wystawał. Śmiałam się do
siebie. Po pewnym czasie zmęczyłam się i chciałam odpocząć. Zamknęłam
oczy, ale na karku poczułam oddech. Otwarłam szeroko ślepia, i ujrzałam
basiora.
- Yyy... Dobry. - powiedziałam niepewnie.
<Brick?>
- Yyy... Dobry. - powiedziałam niepewnie.
<Brick?>
środa, 27 stycznia 2016
Od Celty CD Shye
- Wiesz, że to nie ładnie zachodzić tak od tyłu.? Straszyć inne wadery.? - Mruknęłam unosząc łeb trochę wyżej.
Samiec zaśmiał się cicho, najwyraźniej nieporuszony moim pytaniem. Mogłam nawet go zaliczyć do grupy takich, którzy myślą że wystarczy się tylko ładnie uśmiechnąć i już wszystko jest Twoje. Wywróciłam oczyma, ruszając przed siebie nie miałam zamiaru słuchać jego tekstów.
- Heeeeey! Nie bocz się! - Zaraz się ze mną zrównał.
- Nie boczę się.? Tylko takie odzywki są trochę nie na miejscu.
- Oj daj sobie spokój... Um.. - Urwał, spoglądając na mnie. No proszę, teraz zaczynamy się bawić w zgadywanie imion.?
- Celty. Na imię mi Celty. - Westchnęłam cicho.
- Shye. - Uśmiechnął się szarmancko, zachodząc mi drogę. Nie zważając na to, czy na niego wpadnę czy też nie. Oczywiście. Stało się. - Znamy się od paru minut, a już na mnie lecisz.? - Uniósł brew ku górze.
- Ugh.. Irytujący jesteś, wiesz o tym.?
< Shye? >
Samiec zaśmiał się cicho, najwyraźniej nieporuszony moim pytaniem. Mogłam nawet go zaliczyć do grupy takich, którzy myślą że wystarczy się tylko ładnie uśmiechnąć i już wszystko jest Twoje. Wywróciłam oczyma, ruszając przed siebie nie miałam zamiaru słuchać jego tekstów.
- Heeeeey! Nie bocz się! - Zaraz się ze mną zrównał.
- Nie boczę się.? Tylko takie odzywki są trochę nie na miejscu.
- Oj daj sobie spokój... Um.. - Urwał, spoglądając na mnie. No proszę, teraz zaczynamy się bawić w zgadywanie imion.?
- Celty. Na imię mi Celty. - Westchnęłam cicho.
- Shye. - Uśmiechnął się szarmancko, zachodząc mi drogę. Nie zważając na to, czy na niego wpadnę czy też nie. Oczywiście. Stało się. - Znamy się od paru minut, a już na mnie lecisz.? - Uniósł brew ku górze.
- Ugh.. Irytujący jesteś, wiesz o tym.?
< Shye? >
wtorek, 26 stycznia 2016
Od Ventus CD Shiro
Wadera grzecznie się przedstawiła mimo mojego dużego pokazania, do czego
służy śnieg. Otrzepała się z białego puchu pokrywającego jej pysk,
dzięki czemu mogłem zaobserwować jej delikatny uśmiech. Czyli nie jest z
tych typów, co gdy ich się dotknie od razu robią awanturę. To dobrze,
najbardziej takich nie lubię. Szybko wdać się z nimi w kłótnie, a
później przez długi czas robić sobie na złość. Chociaż ten etap nie jest
taki zły... Można się uśmiać z min wilka i trochę się rozerwać. W sumie
to nawet mogę lubić akie wilki, ale cóż... Inne typy są u mnie bardziej
akceptowane. Nawet te, z którymi wdaję się w bójki. Uwielbiam tą
czynność. Oraz droczenie się, przeszkadzanie, drażnienie,... W każdym
razie zakłócanie czyjegoś życia swoją obecnością.
-Jesteś nowy, tak?- Spytała po chwili mojego rozmyślania. Czy jestem nowy? Nie powiedziałbym... Liczę już osiem latek, więc nie nazwałbym się nowym, ale jestem przecież młody. I to bardzo, chociaż czasem czuję się jak emeryt. I to dosłownie.
-Tak jakby.- Odpowiedziałem w końcu.
(Shiro?)
-Jesteś nowy, tak?- Spytała po chwili mojego rozmyślania. Czy jestem nowy? Nie powiedziałbym... Liczę już osiem latek, więc nie nazwałbym się nowym, ale jestem przecież młody. I to bardzo, chociaż czasem czuję się jak emeryt. I to dosłownie.
-Tak jakby.- Odpowiedziałem w końcu.
(Shiro?)
poniedziałek, 25 stycznia 2016
Od Sheya CD Celty
Akurat przechadzałem się po łączce, gdy zauważyłem nagle wilka,
właściwie... Waderę. Uuu... Coś tam do siebie gadała,więc podszedłem i
zagadałem, ale chyba niezbyt ucieszyła się na moje słowa. Zaśmiałem się
głośno, ale po pewnym momencie, zauważyłem, że ta... Ten ktoś, tak,
ktoś, gapi się na mnie jak na ducha...
- Halo! Jesteś tam? Wiem, moje oczy są takie głębokie, nie utopiłaś się? - powiedziałem szarmancko i posłałem jej uśmieszek. W końcu oderwała ode mnie ślepia.
<Celty??>
- Halo! Jesteś tam? Wiem, moje oczy są takie głębokie, nie utopiłaś się? - powiedziałem szarmancko i posłałem jej uśmieszek. W końcu oderwała ode mnie ślepia.
<Celty??>
Od Shiro CD Ventus
Podskoczyłam wystraszona.
-Nazywam się Ventus.- przedstawił się
-W... wybacz- odetchnęłam- Byłam przekonana, że nikogo tu nie ma.
Spojrzałam na jego pysk i zauważyłam na nim grudkę śniegu.
-Czekaj, czy ja...- przerwałam
Ventus machnął łapą i po chwili potężna warstwa śniegu przysłoniła mi widok. Basior zaczął się śmiać. Uśmiechnęłam się.
-Jestem Shiro.- odpowiedziałam
-Nazywam się Ventus.- przedstawił się
-W... wybacz- odetchnęłam- Byłam przekonana, że nikogo tu nie ma.
Spojrzałam na jego pysk i zauważyłam na nim grudkę śniegu.
-Czekaj, czy ja...- przerwałam
Ventus machnął łapą i po chwili potężna warstwa śniegu przysłoniła mi widok. Basior zaczął się śmiać. Uśmiechnęłam się.
-Jestem Shiro.- odpowiedziałam
Od Ventusa Do kogoś
- Leci mucha w mucholocie, jak w prawdziwym samolocie...- Brzmiały słowa piosenki, do których bębniły rytmiczne odbicia łap. Biegłem wzdłuż rzeki, rzecz jasna zamarzniętej, jak to bywa w zimie... W tej chwili poczułem śnieg na twarzy.
-Rany Boskie! Czy ty chcesz, żebym zawału dostał?!- Wydarłem się, chociaż wokół nikogo nie było- sprawdziłem to uważnie. Jedynie ptak przeleciał nade mną przestraszony moją nagłą reakcją.
-Kto mógł zrobić mi coś tak okrutnego? Zimnym śniegiem, i to jeszcze po mojej ślicznej buźce!- Załkałem. W tej chwili ponownie poczułem lodowaty uścisk na pysku. Tym razem zauważyłem, skąd docierają śnieżki. Pobiegłem wzdłuż drzew, aż w końcu zobaczyłem innego wilka. Czy on... kopie w śniegu?
-Witam. -Powiedziałem, jakby nigdy nic. "Witam" rozwiązuje wszystkie problemy wiekowe. Dzięki temu mogę się przywitać i z dorosłym i z dzieckiem, jeśli mam wątpliwości co do lat. Po niecałej sekundzie wilk się odwrócił, więc bez wahania się przedstawiłem.
(Ktoś?)
niedziela, 24 stycznia 2016
Od Celty do Shye
Przechadzałam się po terenach, chcąc zapoznać się z nimi lepiej. Byłam
tu dopiero od niedawna, a pogłoski szybko się rozchodziły. Podobno
dołączył do nas nowy basior, szczerze... ciekawe. Przysiadłam na ziemi, a
właściwie na łące pełnej kwiatów. No nie powiem, widok zapierał dech w
piersiach. Zaciągnęłam się zapachem, przez co zamroczyło mi lekko w
głowie.
- Wow.. Ile tego.. - Mruknęłam.
- Wiesz, że gadanie do siebie świadczy o chorobie psychicznej.? - Usłyszałam za sobą roześmiany głos.
Odskoczyłam na pewną odległość, chcąc spojrzeć te,mu komuś w oczy. Ujrzałam ślepia wilka, o wiele większego odemnie.
< Shye? >
- Wow.. Ile tego.. - Mruknęłam.
- Wiesz, że gadanie do siebie świadczy o chorobie psychicznej.? - Usłyszałam za sobą roześmiany głos.
Odskoczyłam na pewną odległość, chcąc spojrzeć te,mu komuś w oczy. Ujrzałam ślepia wilka, o wiele większego odemnie.
< Shye? >
Od Celty CD Azumi Do Taliji
- Historia, jak każda inna. - Wzruszyłam lekko ramionami z uśmiechem na
pysku. - Szwędanie się po terenach, szukanie domu, mając jednocześnie
nadzieję, że ktoś zlituje się nad Tobą i przyjmie pod swoje skrzydła. -
Podniosłam się z ziemi otrzepując futro z nadmiaru ziemi.
- Rozumie. - Skinęła łbem.
- Chodźmy, mam nadzieję, że Alfa waszej watahy mnie przyjmie. Nie mam sił szukać innego miejsca.
Ruszyłam przed siebie, podśpiewując sobie piosenkę którą uwielbiałam. Zawsze dodawała mi otuchy, czułam się pewniej, strach znikał. Szłyśmy tak dobre kilkanaście minut w ciszy, przechodząc tym samym w inne tereny. W oddali zamajaczyła postać wilka. Zatrzymałam się, wlepiając w nią wzrok. Wdech.. Wydech.. Spokojnie..
<Talija?>
- Rozumie. - Skinęła łbem.
- Chodźmy, mam nadzieję, że Alfa waszej watahy mnie przyjmie. Nie mam sił szukać innego miejsca.
Ruszyłam przed siebie, podśpiewując sobie piosenkę którą uwielbiałam. Zawsze dodawała mi otuchy, czułam się pewniej, strach znikał. Szłyśmy tak dobre kilkanaście minut w ciszy, przechodząc tym samym w inne tereny. W oddali zamajaczyła postać wilka. Zatrzymałam się, wlepiając w nią wzrok. Wdech.. Wydech.. Spokojnie..
<Talija?>
sobota, 23 stycznia 2016
Nowy Basior!
Powitajmy nowego towarzysza przygód, którego zwą Shye. Przybył do nas razem z swoimi kotkiem.
.
.
środa, 20 stycznia 2016
Od Floe CD Taliji
Mężczyzna kopnął widmo wilka. Z piskiem upadło ono przed nasze łapy.
Bardzo długo wpatrywałyśmy się w ducha człowieka, aż Talija zrobiła krok
do przodu i odezwała się:
- Dlaczego ty to robisz? To nie nasza wina, że alfa watahy tak się zachował. Daj spokój innym wilkom. Jesteś duchem - życia sobie nie przywrócisz, więc nic nie da zemsta na innych.
Duch zdawał się rozumieć naszą mowę.
- Wy, wilki, nie jesteście inni od tamtej alfy - powiedział z gniewem trzymając mnie mocno za gardło - Ten basior-widmo, którego widzicie jest sam sobie winny za swoją śmierć. Po pierwsze: sam się zabił, a po drugie: nie goniłem go bez powodu.
- A czym sobie zawinił u ciebie? - spytałam trochę zdziwiona, a także zaciekawiona.
- To było wiele lat temu. Nie wiedzieć czemu w lasach i puszczach wymierała zwierzyna łowna. Wilki plądrowały wtedy w nocy wioski. Wszystkie moje krowy, owce i świnie powybijały. Został mi tylko udziec jelenia ukryty w piwnicy. Potrzebowałem go. Miałem córeczkę, ona musiała przecież coś jeść. Niestety i ten kawał mięsa wataha wyniuchała. Zdenerwowany wziąłem strzelbę i ruszyłem w pogoń za wilkami. Na urwisku nie miały już dokąd uciec. Sądziłem, że jeden z nich, duży, biało-szary basior to alfa - i tu popatrzył na ducha wilka - Podszedłem do niego, ale on skoczył. Rozgniewany prawdziwy przywódca zabiła mnie. Od tego czasu minęło chyba siedemdziesiąt lat.
W tej właśnie chwili mężczyzna puścił mnie, a ja cofnęłam się. Popatrzyłam w jego oczy. Nie mógł być aż taki zły. W jego spojrzeniu coś było. Tak, na pewno. Smutek i miłość. Smutek - z powodu tego, że nie przeżył dla córki i pozwolił na zabranie pożywienia, a miłość - bo tak kochał swoją córkę, że stracił dla niej życie. Dwa prawie takie same uczucia, nie sądzicie?
Popatrzyłam na Taliję. Rozmawiała z wilczą zjawa. Podeszłam do niej i powiedziałam:
- Talija, ten człowiek nie może być zły.
- A czemu tak uważasz? - zapytała zdziwiona wadera.
- On kochał swoje dziecko. Widać to.
Moja przyjaciółka popatrzyła na ducha wilka, a następnie na tego mężczyzny. Zdecydowanie stanęła obok tego drugiego.
- Ile lat miała twoja córka, gdy umarłeś? - spytała Talija.
- Trzy - odpowiedział człowiek - A czemu pytasz?
- Może jeszcze żyje! Znajdźmy tę wioskę!
Basior-widmo zniknął... Został tylko duch mężczyzny. Był jakoś wyjątkowo uśmiechnięty. Poklepał nas przyjacielsko po grzbietach i rzekł:
- Wątpię, że ludzie posiadają umiejętność widzenia i słyszenia duchów, ale chciałbym zobaczyć mą córeczkę.
Zjawa wskazała, gdzie mniej więcej znajduje się wieś, po czym ruszyliśmy w jej poszukiwaniu.
Talija?
- Dlaczego ty to robisz? To nie nasza wina, że alfa watahy tak się zachował. Daj spokój innym wilkom. Jesteś duchem - życia sobie nie przywrócisz, więc nic nie da zemsta na innych.
Duch zdawał się rozumieć naszą mowę.
- Wy, wilki, nie jesteście inni od tamtej alfy - powiedział z gniewem trzymając mnie mocno za gardło - Ten basior-widmo, którego widzicie jest sam sobie winny za swoją śmierć. Po pierwsze: sam się zabił, a po drugie: nie goniłem go bez powodu.
- A czym sobie zawinił u ciebie? - spytałam trochę zdziwiona, a także zaciekawiona.
- To było wiele lat temu. Nie wiedzieć czemu w lasach i puszczach wymierała zwierzyna łowna. Wilki plądrowały wtedy w nocy wioski. Wszystkie moje krowy, owce i świnie powybijały. Został mi tylko udziec jelenia ukryty w piwnicy. Potrzebowałem go. Miałem córeczkę, ona musiała przecież coś jeść. Niestety i ten kawał mięsa wataha wyniuchała. Zdenerwowany wziąłem strzelbę i ruszyłem w pogoń za wilkami. Na urwisku nie miały już dokąd uciec. Sądziłem, że jeden z nich, duży, biało-szary basior to alfa - i tu popatrzył na ducha wilka - Podszedłem do niego, ale on skoczył. Rozgniewany prawdziwy przywódca zabiła mnie. Od tego czasu minęło chyba siedemdziesiąt lat.
W tej właśnie chwili mężczyzna puścił mnie, a ja cofnęłam się. Popatrzyłam w jego oczy. Nie mógł być aż taki zły. W jego spojrzeniu coś było. Tak, na pewno. Smutek i miłość. Smutek - z powodu tego, że nie przeżył dla córki i pozwolił na zabranie pożywienia, a miłość - bo tak kochał swoją córkę, że stracił dla niej życie. Dwa prawie takie same uczucia, nie sądzicie?
Popatrzyłam na Taliję. Rozmawiała z wilczą zjawa. Podeszłam do niej i powiedziałam:
- Talija, ten człowiek nie może być zły.
- A czemu tak uważasz? - zapytała zdziwiona wadera.
- On kochał swoje dziecko. Widać to.
Moja przyjaciółka popatrzyła na ducha wilka, a następnie na tego mężczyzny. Zdecydowanie stanęła obok tego drugiego.
- Ile lat miała twoja córka, gdy umarłeś? - spytała Talija.
- Trzy - odpowiedział człowiek - A czemu pytasz?
- Może jeszcze żyje! Znajdźmy tę wioskę!
Basior-widmo zniknął... Został tylko duch mężczyzny. Był jakoś wyjątkowo uśmiechnięty. Poklepał nas przyjacielsko po grzbietach i rzekł:
- Wątpię, że ludzie posiadają umiejętność widzenia i słyszenia duchów, ale chciałbym zobaczyć mą córeczkę.
Zjawa wskazała, gdzie mniej więcej znajduje się wieś, po czym ruszyliśmy w jej poszukiwaniu.
Talija?
Od Azumi CD Celty
Skoczyłam na sarnę i przegryzłam jej gardło. Uczta gotowa. Strasznie szybko i łatwo poszło. No cóż nie ma na co narzekać. Zaczęłam ze smakiem zjadać sarnę, a po chwili dołączyła Celty.
-Łatwo poszło.- powiedziałam.
-No.- przytaknęła wadera.
Później przez dłuższą chwilę panowała cisza, przerywana od czasu do czasu dźwiękiem łamanych kości. Po skończonym posiłku poszłyśmy poszukać Taliji. Tylko gdzie ona mogła się zaszyć. Ostatnim razem gdy ją widziałam mówiła o jakiejś wyprawie na Urwisko Samotności. Mam nadzieję, że nic się nie stało. Wiele wilków zapłaciło życiem za ciekawość i brawurę. Właśnie szłyśmy przez Ruiny Ognistych Ptaków ( jedno z miejsc, gdzie często przebywa Talija), ale naszej Alfy nigdzie nie było.
-Może opowiesz coś o sobie?- spytałam chcąc wreszcie przerwać tą okropną ciszę.- Jeśli oczywiście chcesz.
<Celty?>
-Łatwo poszło.- powiedziałam.
-No.- przytaknęła wadera.
Później przez dłuższą chwilę panowała cisza, przerywana od czasu do czasu dźwiękiem łamanych kości. Po skończonym posiłku poszłyśmy poszukać Taliji. Tylko gdzie ona mogła się zaszyć. Ostatnim razem gdy ją widziałam mówiła o jakiejś wyprawie na Urwisko Samotności. Mam nadzieję, że nic się nie stało. Wiele wilków zapłaciło życiem za ciekawość i brawurę. Właśnie szłyśmy przez Ruiny Ognistych Ptaków ( jedno z miejsc, gdzie często przebywa Talija), ale naszej Alfy nigdzie nie było.
-Może opowiesz coś o sobie?- spytałam chcąc wreszcie przerwać tą okropną ciszę.- Jeśli oczywiście chcesz.
<Celty?>
wtorek, 19 stycznia 2016
Od Celty CD Azumi
- Noo wiesz, szukam domu. Nie za bardzo mi jednak wychodzi pozostanie w
miejscu na dłużej niż kilka tygodni... - Powiedziałam spokojnie,
wpatrując się w oczy wilczycy.
- Zaprowadzę Cię do Alfy, a teraz chodź. - Skinęła głową na teren gdzieś w oddali.
Z tego co wspominała wcześniej, miałyśmy ruszyć na polowanie. Szczerze to nie byłam głodna, ale przynajmniej mogę jej pomóc.W końcu co mi szkodzi, prawda.? Azumi prowadziła mnie w nieznane, mimo że wydawała się być miła i przyjacielska, postanowiłam zachować dystans. Zawszę tak robię, jeśli chodzi o nowo poznane wilki. Mogłabym tak wymieniać i wymieniać, ale musiałam się skupić na zadaniu. Znalazłyśmy się już na łące, która roiła się od zwierzyny.. Ta była na szczęście daleko, mimo tego chciałam pozostać niezauważona. Rozdzieliłyśmy się w prawo i lewo.
Ja byłam odpowiedzialna za zajście ich, oraz rozpoczęcie pogoni. Tak też się stało, skradałam się tak, aby żadna sarna czy jeleń mnie nie zauważyli. W pewnym momencie wyskoczyłam z trawy, rozpoczynając pogoń. Zwierzyna biegła w tą stronę, w którą chciałam... Jednak.. zaraz zaraz! Ależ fortunnie! Jedna z nich odłączyła się od stada, biegła prosto na Azumi. Boże, łatwiejszego polowania nie miałam.
< Azumi? >
- Zaprowadzę Cię do Alfy, a teraz chodź. - Skinęła głową na teren gdzieś w oddali.
Z tego co wspominała wcześniej, miałyśmy ruszyć na polowanie. Szczerze to nie byłam głodna, ale przynajmniej mogę jej pomóc.W końcu co mi szkodzi, prawda.? Azumi prowadziła mnie w nieznane, mimo że wydawała się być miła i przyjacielska, postanowiłam zachować dystans. Zawszę tak robię, jeśli chodzi o nowo poznane wilki. Mogłabym tak wymieniać i wymieniać, ale musiałam się skupić na zadaniu. Znalazłyśmy się już na łące, która roiła się od zwierzyny.. Ta była na szczęście daleko, mimo tego chciałam pozostać niezauważona. Rozdzieliłyśmy się w prawo i lewo.
Ja byłam odpowiedzialna za zajście ich, oraz rozpoczęcie pogoni. Tak też się stało, skradałam się tak, aby żadna sarna czy jeleń mnie nie zauważyli. W pewnym momencie wyskoczyłam z trawy, rozpoczynając pogoń. Zwierzyna biegła w tą stronę, w którą chciałam... Jednak.. zaraz zaraz! Ależ fortunnie! Jedna z nich odłączyła się od stada, biegła prosto na Azumi. Boże, łatwiejszego polowania nie miałam.
< Azumi? >
poniedziałek, 18 stycznia 2016
Od Shiro do Kogoś
Muszę przyznać, że moja sytuacja była nadzwyczaj absurdalna. Biegłam w oddziale wojskowym w ciężkiej zbroi.
-Jakiś trop, Iro?- usłyszałam pytanie
Wszyscy skierowali pytający wzrok w moją stronę.
-Nic.- odpowiedziałam krótko i ponownie wyciągnęłam przymocowaną do zbroi włócznię
Przywódca pościgu kiwnął głową.
-Musimy jak najprędzej złapać tę wiedźmę.- warknął
Dokładnie tutaj powstawał cały paradoks. To na mnie polowali. Na pozór niemożliwe.
-Spójrzcie!
Na grubym konarze drzewa stał Mino.
-To ta jej biała niemowa!- krzyknął ktoś z tylnej straży
Właśnie. Czasem wydawało mi się, że Mino to bardziej mój mentor niż towarzysz. Można by pomyśleć że się zgubił, jednak dawał mi dość prostą możliwość ucieczki. Jeden z wilków rzucił się na niego, ale ja odepchnęłam go włócznią.
-Iro, co ty...
Miałam dość przebieranek. Zaczęłam się starannie otrzepywać. Wreszcie zniknęła stalowoszara sierść i mocna budowa, a przed zdumionym odziałem pojawiłam się ja. Wiedźma. Dziwne, prawda? Zaczerpnęłam trochę mocy i możliwie najszybciej jak umiałam, stworzyłam potężne skrzydła. Nikt z oddziału nie potrafił latać. Punkt dla mnie. Mino rzucił mi porozumiewawcze spojrzenie "jakoś cię znajdę" i uciekł.
***
Uwielbiałam latać, ale mimo wszystko po kilku dniach robiło się to męczące. Przekonanie, że wciąż mnie ścigają nie było bezpodstawne. Szybowałam powoli, dając się ponieść wiatrom i spoglądając na majaczący w dole las. Zniżyłam lot. Może był tam jakiś wodopój? Nie myliłam się wylądowałam w krzakach paproci, a przede mną znajdował się strumień. Wreszcie! Ponownie przybrałam "normalną" postać i podbiegłam ochoczo do strumyka. W pierwszej chwili zawahałam się. W wodzie nie było żadnej roślinności, ani ryb. Jednak zignorowałam to. Już miałam się napić, gdy...
-Nie pij tej wody!!- usłyszałam
Przewróciłam oczyma.
-To tylko woda.- powiedziałam i wypiłam łyk
-To magiczny strumi...
W tym momencie wszystko stało się białe. Nie było już kolorów. Zdałam sobie sprawę, że nagle stałam się silniejsza i zaczynałam przeobrażać się bez jakiejkolwiek kontroli. Zdusiłam to w sobie. Potem nastała ciemność.
(ktoś?)
-Jakiś trop, Iro?- usłyszałam pytanie
Wszyscy skierowali pytający wzrok w moją stronę.
-Nic.- odpowiedziałam krótko i ponownie wyciągnęłam przymocowaną do zbroi włócznię
Przywódca pościgu kiwnął głową.
-Musimy jak najprędzej złapać tę wiedźmę.- warknął
Dokładnie tutaj powstawał cały paradoks. To na mnie polowali. Na pozór niemożliwe.
-Spójrzcie!
Na grubym konarze drzewa stał Mino.
-To ta jej biała niemowa!- krzyknął ktoś z tylnej straży
Właśnie. Czasem wydawało mi się, że Mino to bardziej mój mentor niż towarzysz. Można by pomyśleć że się zgubił, jednak dawał mi dość prostą możliwość ucieczki. Jeden z wilków rzucił się na niego, ale ja odepchnęłam go włócznią.
-Iro, co ty...
Miałam dość przebieranek. Zaczęłam się starannie otrzepywać. Wreszcie zniknęła stalowoszara sierść i mocna budowa, a przed zdumionym odziałem pojawiłam się ja. Wiedźma. Dziwne, prawda? Zaczerpnęłam trochę mocy i możliwie najszybciej jak umiałam, stworzyłam potężne skrzydła. Nikt z oddziału nie potrafił latać. Punkt dla mnie. Mino rzucił mi porozumiewawcze spojrzenie "jakoś cię znajdę" i uciekł.
***
Uwielbiałam latać, ale mimo wszystko po kilku dniach robiło się to męczące. Przekonanie, że wciąż mnie ścigają nie było bezpodstawne. Szybowałam powoli, dając się ponieść wiatrom i spoglądając na majaczący w dole las. Zniżyłam lot. Może był tam jakiś wodopój? Nie myliłam się wylądowałam w krzakach paproci, a przede mną znajdował się strumień. Wreszcie! Ponownie przybrałam "normalną" postać i podbiegłam ochoczo do strumyka. W pierwszej chwili zawahałam się. W wodzie nie było żadnej roślinności, ani ryb. Jednak zignorowałam to. Już miałam się napić, gdy...
-Nie pij tej wody!!- usłyszałam
Przewróciłam oczyma.
-To tylko woda.- powiedziałam i wypiłam łyk
-To magiczny strumi...
W tym momencie wszystko stało się białe. Nie było już kolorów. Zdałam sobie sprawę, że nagle stałam się silniejsza i zaczynałam przeobrażać się bez jakiejkolwiek kontroli. Zdusiłam to w sobie. Potem nastała ciemność.
(ktoś?)
Nowi!
Na nasze tereny przybyła dzisiaj wadera Shiro oraz jej towarzysz Mino. Przyjmijcie ich serdecznie :)


Od Azumi CD Celty
Wilczyca miała śnieżnobiałe futro, które lekko falowało na wietrze. Pila wodę z rzeki; usłyszałam jak coś mówi.
-Wiesz, że mówienie do siebie nie jest zbyt normalne.- powiedziałam i się uśmiechnęłam gdy wadera się odwróciła.- Ale nie martw się mi też się to czasami zdarza, w sumie to nawet często. Nie mam pojęcia po co to wszystko mówię. Ja po prostu jestem stworzona to gadania, stwierdzam jednak, że ostatnio trochę przesadzam. Tak w ogolę to jestem Azumi, a ty?
Wadera stała przez chwilę zaszokowana (chyba) moim gadulstwem. No ale co ja mogę poradzić, że taka jestem. Paplanie to mój sposób na życie.
-yyy jestem Celty.- powiedziała wadera lekko potrząsając głową.
-Fajnie. Należysz do WWG czy nie? Wydaje mi się, że nie widziałam cię jeszcze w tych okolicach. Chcesz się przejść? Może coś upolujemy? Chyba jestem glodna.. tak na pewno jestem głodna.
<Celty? >
-Wiesz, że mówienie do siebie nie jest zbyt normalne.- powiedziałam i się uśmiechnęłam gdy wadera się odwróciła.- Ale nie martw się mi też się to czasami zdarza, w sumie to nawet często. Nie mam pojęcia po co to wszystko mówię. Ja po prostu jestem stworzona to gadania, stwierdzam jednak, że ostatnio trochę przesadzam. Tak w ogolę to jestem Azumi, a ty?
Wadera stała przez chwilę zaszokowana (chyba) moim gadulstwem. No ale co ja mogę poradzić, że taka jestem. Paplanie to mój sposób na życie.
-yyy jestem Celty.- powiedziała wadera lekko potrząsając głową.
-Fajnie. Należysz do WWG czy nie? Wydaje mi się, że nie widziałam cię jeszcze w tych okolicach. Chcesz się przejść? Może coś upolujemy? Chyba jestem glodna.. tak na pewno jestem głodna.
<Celty? >
Od Celty do Kogoś
Piękny słoneczny dzień, już nie pamiętam który to. Odkąd zmieniły się
tereny po których podróżowałam, zmienił się także klimat. Szum drzew,
śpiew ptaków, rzeka w oddali, która dawała o sobie znać, może nawet i
zapraszała do kąpieli. Bez najmniejszego wahania udałam się na północ,
zdałam się na słuch, który nigdy mnie nie zawodził. Spacer zajął mi
dobre 10 min, ale opłacało się. Dotarłam nad piękną łąkę, wraz z sporą,
krystaliczną rzeką. Przysiadłam na brzegu, wpatrując się w moje odbicie.
Białe futro, niczym lisy w zimę. Zaśmiałam się sama do siebie,
nachylając łeb.
- Orzeźwiająca - Mruknęłam po skosztowaniu jej.
Sekundę później poczułam czyjąś obecność za plecami. Obróciłam się powoli, spoglądając w oczy wilka.
< Ktoś? >
- Orzeźwiająca - Mruknęłam po skosztowaniu jej.
Sekundę później poczułam czyjąś obecność za plecami. Obróciłam się powoli, spoglądając w oczy wilka.
< Ktoś? >
Opowiadanie od Taliji C.D Floe
Po tym jak opanowałyśmy swoją radość ruszyłyśmy na Urwisko Samotności. Wędrowałyśmy jeszcze chwilę i w końcu dotarłyśmy do celu. Z dumą stanęłyśmy na zdobytym przez nas szczycie. Nagle za nami coś zaszumiało. Odwróciłyśmy się i nic nie zobaczyłyśmy. W pewnej chwili Floe zepchnęła niewidzialna siła w przepaść. Moja przyjaciółka krzyknęła:
- Ja nie chcę umierać! Żegnaj Talija!
W związku z tym, że Floe była moją najlepszą przyjaciółką, to chyba musiałam za nią skoczyć i właśnie wtedy odkryłam swoją nową moc-latanie. Złapałam ją więc i znowu znalazłyśmy się na urwisku. Bardzo się zdziwiłam a Floe znieruchomiała lecz po chwili rzekła;
- O tym mi nie mówiłaś! Nie wiedziałam, że tak umiesz!
- Ja też! Ok,dobra teraz trzeba tylko dowiedzieć się CO TO BYŁO!
Zaczęłyśmy się rozglądać dookoła lecz nic nie zauważyłyśmy. Nagle ktoś się do nas odezwał;
- Czego chcecieee!? Kim jesteścieeee!? Nie wolno wam tu być!
Razem z Floe odskoczyłyśmy z przerażeniem i podparłyśmy się o drzewo. Duch jęknął:
- O was zabijeee! Zabijeee! Uciekajcieee!
- Kto nas zabije? Przecież tu nikogo nie ma! Może ci się przewidziało?!
Odpowiedziałam mu ze strachem. Miałam wrażenie, że zaraz się obudzę z tego koszmaru.
- Ten,który mnie gonił! Strzeżcie się go! To nie ja was zepchnąłem!
Na te słowa bardzo się zdziwiłyśmy bo przecież ten człowiek przeżył. Więc powiedziałam:
- Ale jak to? On żyje! To na pewno nie mógł być on!
- On jest duchem! Gdy skoczyłem w przepaść podbiegł do krańca zbocza. Wcale nie chciał za mną skoczyć lecz dawny alfa watahy go tam ze złości popchnął. Od tego czasu ten zły człowiek spycha wszystkie wilki, które tu przybłądzą w przepaść.
To co powiedział ten duch bardzo nas zaskoczyło. Po chwili pojawiła się przed nami ta druga zjawa. Po raz kolejny upadłyśmy z floe na ziemię. Zaś tamten wilk... Raczej widmo wilka zaczęło warczeć. Byłyśmy przerażone. Mężczyzna był cały poobdzierany i we krwi.
C.D.N
- Ja nie chcę umierać! Żegnaj Talija!
W związku z tym, że Floe była moją najlepszą przyjaciółką, to chyba musiałam za nią skoczyć i właśnie wtedy odkryłam swoją nową moc-latanie. Złapałam ją więc i znowu znalazłyśmy się na urwisku. Bardzo się zdziwiłam a Floe znieruchomiała lecz po chwili rzekła;
- O tym mi nie mówiłaś! Nie wiedziałam, że tak umiesz!
- Ja też! Ok,dobra teraz trzeba tylko dowiedzieć się CO TO BYŁO!
Zaczęłyśmy się rozglądać dookoła lecz nic nie zauważyłyśmy. Nagle ktoś się do nas odezwał;
- Czego chcecieee!? Kim jesteścieeee!? Nie wolno wam tu być!
Razem z Floe odskoczyłyśmy z przerażeniem i podparłyśmy się o drzewo. Duch jęknął:
- O was zabijeee! Zabijeee! Uciekajcieee!
- Kto nas zabije? Przecież tu nikogo nie ma! Może ci się przewidziało?!
Odpowiedziałam mu ze strachem. Miałam wrażenie, że zaraz się obudzę z tego koszmaru.
- Ten,który mnie gonił! Strzeżcie się go! To nie ja was zepchnąłem!
Na te słowa bardzo się zdziwiłyśmy bo przecież ten człowiek przeżył. Więc powiedziałam:
- Ale jak to? On żyje! To na pewno nie mógł być on!
- On jest duchem! Gdy skoczyłem w przepaść podbiegł do krańca zbocza. Wcale nie chciał za mną skoczyć lecz dawny alfa watahy go tam ze złości popchnął. Od tego czasu ten zły człowiek spycha wszystkie wilki, które tu przybłądzą w przepaść.
To co powiedział ten duch bardzo nas zaskoczyło. Po chwili pojawiła się przed nami ta druga zjawa. Po raz kolejny upadłyśmy z floe na ziemię. Zaś tamten wilk... Raczej widmo wilka zaczęło warczeć. Byłyśmy przerażone. Mężczyzna był cały poobdzierany i we krwi.
C.D.N
niedziela, 17 stycznia 2016
Nowy koleżka!
Powitajmy kolejnego żartownisia w naszej watasze. Miejmy nadzieję, że tym razem przez nowego Kage nie będzie miał dodatkowej kąpieli :D Oto Ventus:

Od Kage CD Rifugio
Ruszyliśmy biegiem nad wcześniej wspomniane Jezioro Życia. Zgadnijcie kto się ociągał? Oczywiście Rifugio! Załamania nerwowego można przy nim dostać. Jak dzisiaj przez przypadek wpadnie do wody i przez przypadek zostanie podtopiony to żeby się potem nie dziwił. Na jego szczęści mam dzisiaj dobry humor.
-Już niedaleko!- krzyknęła Azumi w ogóle nie zwracając uwagi na denerwującego basiora.
Podziwiam ją za ten jej spokój. Stanęliśmy razem na skale, pod którą rozpościerało się lustro jeziora. W przejrzystej wodzie było widać różne ryby. Oglądnąłem się za siebie by zobaczyć gdzie jest Rifugio. Myślałem, że wlecze się i jest daleko w tyle, ale nie. Postanowił jednak trochę pobiegać normalnie nie wierzę. Patrzyłem jak czarno biały basior zbliżał się coraz bardziej do skały. Nie wyglądał jednak jakby miał się zatrzymać, mimo że był już całkiem blisko.
-Rifugio hamuj!-krzyknąłem.
Basior posłuchał mnie, ale było za późno. Wpadł na mnie i zrzucił ze skały. Znalazłem się pod wodą. Zacząłem energicznie machać łapami i już po chwili znalazłem się na powierzchni.
- Zabiję go, obiecuję, że kiedyś go zabiję. Będzie to śmierć bolesna i powolna.- warczałem pod nosem wychodząc z wody. Do moich uszu dotarł wtedy irytujący dźwięk zwany chichotem tego totalnego idioty. Nie mogłem już zapanować nad złością, w sumie to nawet nie próbowałem zbytnio tego robić. Wbiłem wzrok, który mógłby zabijać w Rifugio. Przepełniał mnie gniew, zacząłem się trząść ze zdenerwowania. Poczułem ból za uszami co oznaczało tylko jedno. Zaczynam się przemieniać. Tylko dlaczego? Przecież jest środek dnia. Nie miałem czasu się nad tym zastanowić, bo ból był coraz silniejszy z każdą chwilą.
-Azumi, czy to normalne, ze oczy Kage świecą się na niebiesko?
-CO?!
-Czyli to znaczy, że nie..- udało mi się usłyszeć skrawek rozmowy moich towarzyszy.
Nie miałem już sił dłużej z tym walczyć, ale nie moglem się też poddać. Poczułem, że ktoś koło mnie stoi i coś do mnie mówi. Nagle przed oczami przeleciały mi obrazy z moim udziałem. Dopiero po chwili zrozumiałem, że to wspomnienia. Widziałem swoją rodzinę, a także stado dziwnych zwierząt, które zabijało po kolei każdego członka watahy mojego ojca. Ja też zostałem ranny. Miałem się wykrwawić. Gdy tak leżałem gotowy na śmierć przyszedł ON- Fenrir i opanował mnie ratując mi życie.
Gdy zniknęła ostatnia scena cały ból minął. Otworzyłem oczy i zobaczyłem zmartwioną Azumi, a potem Rifugio.
-Pamiętam, już wszystko pamiętam.- powiedziałem patrząc się w dal.
<Rifugio? Azumi?>
-Już niedaleko!- krzyknęła Azumi w ogóle nie zwracając uwagi na denerwującego basiora.
Podziwiam ją za ten jej spokój. Stanęliśmy razem na skale, pod którą rozpościerało się lustro jeziora. W przejrzystej wodzie było widać różne ryby. Oglądnąłem się za siebie by zobaczyć gdzie jest Rifugio. Myślałem, że wlecze się i jest daleko w tyle, ale nie. Postanowił jednak trochę pobiegać normalnie nie wierzę. Patrzyłem jak czarno biały basior zbliżał się coraz bardziej do skały. Nie wyglądał jednak jakby miał się zatrzymać, mimo że był już całkiem blisko.
-Rifugio hamuj!-krzyknąłem.
Basior posłuchał mnie, ale było za późno. Wpadł na mnie i zrzucił ze skały. Znalazłem się pod wodą. Zacząłem energicznie machać łapami i już po chwili znalazłem się na powierzchni.
- Zabiję go, obiecuję, że kiedyś go zabiję. Będzie to śmierć bolesna i powolna.- warczałem pod nosem wychodząc z wody. Do moich uszu dotarł wtedy irytujący dźwięk zwany chichotem tego totalnego idioty. Nie mogłem już zapanować nad złością, w sumie to nawet nie próbowałem zbytnio tego robić. Wbiłem wzrok, który mógłby zabijać w Rifugio. Przepełniał mnie gniew, zacząłem się trząść ze zdenerwowania. Poczułem ból za uszami co oznaczało tylko jedno. Zaczynam się przemieniać. Tylko dlaczego? Przecież jest środek dnia. Nie miałem czasu się nad tym zastanowić, bo ból był coraz silniejszy z każdą chwilą.
-Azumi, czy to normalne, ze oczy Kage świecą się na niebiesko?
-CO?!
-Czyli to znaczy, że nie..- udało mi się usłyszeć skrawek rozmowy moich towarzyszy.
Nie miałem już sił dłużej z tym walczyć, ale nie moglem się też poddać. Poczułem, że ktoś koło mnie stoi i coś do mnie mówi. Nagle przed oczami przeleciały mi obrazy z moim udziałem. Dopiero po chwili zrozumiałem, że to wspomnienia. Widziałem swoją rodzinę, a także stado dziwnych zwierząt, które zabijało po kolei każdego członka watahy mojego ojca. Ja też zostałem ranny. Miałem się wykrwawić. Gdy tak leżałem gotowy na śmierć przyszedł ON- Fenrir i opanował mnie ratując mi życie.
Gdy zniknęła ostatnia scena cały ból minął. Otworzyłem oczy i zobaczyłem zmartwioną Azumi, a potem Rifugio.
-Pamiętam, już wszystko pamiętam.- powiedziałem patrząc się w dal.
<Rifugio? Azumi?>
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
.
