Bardzo się nudziłam. Nie miałam co robić, więc poszłam z Taliją popływać
na Plaży Wiecznej Nocy. Świetnie się bawiłyśmy. Dołączył do nas w
pewnej chwili towarzysz Taliji - hipokamp Noa. Mój też się pojawił.
Niestety Amico nie miał ochoty na pluskanie się. Był przerażony.
- Floe! - krzyczał zając - Jakiś strasznie wielki i bardzo głodny wilk za mną biegnie. Ratuj! Nie chcę zostać pożarty!
Amico mówił bardzo szybko, więc mało co zrozumiałam. Wiedziałam jedynie, że mój przyjaciel czegoś się bardzo boi.
Wkrótce zauważyłam przyczynę strachu zająca. W naszą stronę biegł
wielki, biało-czarny basior. Nawet dla mnie był potwornie ogromny. Dwa
razy większy ode mnie wilk miał silne, umięśnione łapy. Oczy koloru
żółtego nie wyglądały zbyt przyjaźnie.
'' Ciekawe czy zabija zdobycz wzrokiem'', pomyślałam.
Później przypomniałam sobie, co ten basior chciał zrobić z moim towarzyszem.
- Zostaw mojego przyjaciela! - krzyknęłam.
Basior mnie zignorował i jakby nic nie słyszał zaatakował Amico tym
samym przegryzając mu nabite kolczykami ucho. Nie wytrzymałam i
odepchnęłam bezczelnego wilka.
- Co robisz?! - warknął.
- Co ja robię?! - oburzyłam się - Myślisz, że dlaczego ten zając
przybiegł do mnie i Taliji i prosił o pomoc?! Żebym go zeżarła?!
- Ktoś tu jest bardzo nerwowy - powiedział z wrednym uśmieszkiem basior.
- To ty jesteś nerwowy! I do tego durny!
- Jeszcze nikt tak o mnie nie mówił.
- Tak? A ja myślę, że jesteś tak nazywany od zawsze. IDIOTA.
- Naprawdę to jestem Rifugio - nie idiota czy tam dureń. Niemiło mi cię poznać.
- A jestem Floe, która ma cię już serdecznie dość i jej jest bardziej niemiło.
-To raczej twojemu króliczkowi jest niemiło.
Amico zadrżał. Z przerażeniem patrzył na ogromnego basiora.
- Idź sobie - warknęłam do wilka.
Rifugio zaśmiał się i powiedział:
- Będziesz mnie jeszcze błagała żebym wrócił. Naprawdę uważam, że ty mnie lubisz.
I odszedł.
- Floe, - odezwała się Talija, która jak dotąd patrzyła na to zdarzenie
milcząc - myślę, że byłaś dla Rifugio za surowa. Może oboje się
przeproście i zaprosimy go do watahy?
- Dobra - zgodziłam się - Tylko nie dzisiaj. Muszę ochłonąć po tym wszystkim. Prawda, Amico?
- Tak, to świetny pomysł - przytaknął zając.
Talija, Noa i Amico zostali na Plaży Wiecznej Nocy. Ja za to poczułam,
że muszę, ale to naprawdę muszę spotkać się z samotnością. Z podziwem
wsłuchiwałam się w śpiew ptaków nad Strumieniem Magii. Myślałam też o
swoich marzeniach. Mam ich tak wiele, że nie można ich zliczyć na
wszystkich łapach.
Gdy zapadł zmrok poszłam do swojej jaskini. Obserwowałam kładące się
spać zwierzaki - sarny, antylopy, dziki... Inne (takie jak sowy)
wyruszały na polowanie lub żer. Jedna z nich usiadła mi na głowie.
Towarzyszyła mi ona, aż do czasu, gdy doszłam do jaskini. Wtedy milutki
ptak odfrunął.
Ułożyłam się do snu. Gdy już zasypiałam poczułam, że coś mnie dotyka.
Odepchnęłam to. Okazało się, że było ciężkie i owłosione. Otworzyłam
oczy i zobaczyłam...
- Rifugio!!! AAA!!!
<Rifugio?>