czwartek, 26 listopada 2015

Opowiadanie od Taliji

Pewnego dnia postanowiłam spotkać się z Floe z bardzo ważną sprawą. Umówiłyśmy się na Plaży Wiecznej Nocy. Od zawsze zastanawiała mnie tajemnica Urwiska Samotności. Bałam się jednak wyruszyć w podróż sama. Na towarzysza mojej wyprawy wybrałam Floe. Przybyłam na plażę i w oddali ją zobaczyłam. Przywitałam się i powoli zaczęłam opowiadać o zakazanym miejscu.
-No to co piszesz się na to?
-Hmmm...Ok To kiedy wyruszamy?
-Myślę,że jutro rano. Muszę kupić jakąś broń. Może będzie coś na promocji. Idziesz ze mną?
-Jasne może ja też sobie coś kupię.
Poszłyśmy na targ. Udało nam się trafić na duże promocje. Niestety Floe nie wystarczyło Wolf Stars więc jej pożyczyłam. Ja kupiłam sobie Morski Łuk a Floe Anielski Miecz. Dowiedziałyśmy się wiele ciekawych rzeczy. Miecz Floe umożliwiał trzymającemu go wilkowi latanie. Mój za to strzelał wodnymi strzałami. Oczywiście musiałam go wypróbować. Miałyśmy dzięki temu pyszną kolacje i zapasy na podróż. Wróciłyśmy do jaskiń i jeszcze długo rozmawiałyśmy.
<Floe?>

sobota, 21 listopada 2015

Od Venus

W tym opowiadaniu miałam napisać jak poznałam mojego towarzysza. No to było tak: błądziłam po łące śmiechu i tu nagle spotykam psa który kuleje( oczywiście to był mój dzisiejszy towarzysz). Spytałam się czy jej pomóc ale odmówiła, ja nalegałam no i wreszcie się zgodziła(wyglądała na zdołowaną)Opatrzyłam jej łapę i zaczęłyśmy rozmawiać. Rozmawiałyśmy tak chyba przez około 3 godziny. Potem powiedziała, że musi niestety już iść, a ja się spytałam jej dlaczego. Była taka smutna jak się poznałyśmy ona powiedziała mi jakimś dziwnym szyfrem który znaczył: straciłam braci i siostry,matkę i ojca. Powiedziałam jej, że też straciłam matkę i że jest mi bardzo przykro. Następnie powiedziała, że może mnie nauczyć polować ucieszyłam się. Poszłyśmy więc na łąkę śmiechu i tam właśnie nauczyła mnie polować... ach jak dobrze umieć polować. Złapałam wtedy chyba 3 zające(jak na mnie to bardzo, bardzo dużo).

wtorek, 17 listopada 2015

Od Floe

Bardzo się nudziłam. Nie miałam co robić, więc poszłam z Taliją popływać na Plaży Wiecznej Nocy. Świetnie się bawiłyśmy. Dołączył do nas w pewnej chwili towarzysz Taliji - hipokamp Noa. Mój też się pojawił. Niestety Amico nie miał ochoty na pluskanie się. Był przerażony.
- Floe! - krzyczał zając - Jakiś strasznie wielki i bardzo głodny wilk za mną biegnie. Ratuj! Nie chcę zostać pożarty!
Amico mówił bardzo szybko, więc mało co zrozumiałam. Wiedziałam jedynie, że mój przyjaciel czegoś się bardzo boi.
Wkrótce zauważyłam przyczynę strachu zająca. W naszą stronę biegł wielki, biało-czarny basior. Nawet dla mnie był potwornie ogromny. Dwa razy większy ode mnie wilk miał silne, umięśnione łapy. Oczy koloru żółtego nie wyglądały zbyt przyjaźnie.
'' Ciekawe czy zabija zdobycz wzrokiem'', pomyślałam.
Później przypomniałam sobie, co ten basior chciał zrobić z moim towarzyszem.
- Zostaw mojego przyjaciela! - krzyknęłam.
Basior mnie zignorował i jakby nic nie słyszał zaatakował Amico tym samym przegryzając mu nabite kolczykami ucho. Nie wytrzymałam i odepchnęłam bezczelnego wilka.
- Co robisz?! - warknął.
- Co ja robię?! - oburzyłam się - Myślisz, że dlaczego ten zając przybiegł do mnie i Taliji i prosił o pomoc?! Żebym go zeżarła?!
- Ktoś tu jest bardzo nerwowy - powiedział z wrednym uśmieszkiem basior.
- To ty jesteś nerwowy! I do tego durny!
- Jeszcze nikt tak o mnie nie mówił.
- Tak? A ja myślę, że jesteś tak nazywany od zawsze. IDIOTA.
- Naprawdę to jestem Rifugio - nie idiota czy tam dureń. Niemiło mi cię poznać.
- A jestem Floe, która ma cię już serdecznie dość i jej jest bardziej niemiło.
-To raczej twojemu króliczkowi jest niemiło.
Amico zadrżał. Z przerażeniem patrzył na ogromnego basiora.
- Idź sobie - warknęłam do wilka.
Rifugio zaśmiał się i powiedział:
- Będziesz mnie jeszcze błagała żebym wrócił. Naprawdę uważam, że ty mnie lubisz.
I odszedł.
- Floe, - odezwała się Talija, która jak dotąd patrzyła na to zdarzenie milcząc - myślę, że byłaś dla Rifugio za surowa. Może oboje się przeproście i zaprosimy go do watahy?
- Dobra - zgodziłam się - Tylko nie dzisiaj. Muszę ochłonąć po tym wszystkim. Prawda, Amico?
- Tak, to świetny pomysł - przytaknął zając.
Talija, Noa i Amico zostali na Plaży Wiecznej Nocy. Ja za to poczułam, że muszę, ale to naprawdę muszę spotkać się z samotnością. Z podziwem wsłuchiwałam się w śpiew ptaków nad Strumieniem Magii. Myślałam też o swoich marzeniach. Mam ich tak wiele, że nie można ich zliczyć na wszystkich łapach.
Gdy zapadł zmrok poszłam do swojej jaskini. Obserwowałam kładące się spać zwierzaki - sarny, antylopy, dziki... Inne (takie jak sowy) wyruszały na polowanie lub żer. Jedna z nich usiadła mi na głowie. Towarzyszyła mi ona, aż do czasu, gdy doszłam do jaskini. Wtedy milutki ptak odfrunął.
Ułożyłam się do snu. Gdy już zasypiałam poczułam, że coś mnie dotyka. Odepchnęłam to. Okazało się, że było ciężkie i owłosione. Otworzyłam oczy i zobaczyłam...
- Rifugio!!! AAA!!!
<Rifugio?>

sobota, 14 listopada 2015

Nowy basior i Jego twoarzysz!

Rifugio jest basiorem stworzonym do walki. Lubi polować i w naszej watasze będzie pełnić funkcję stratega. Jego towarzyszem, a raczej towarzyszka jest kotka Zampa.

http://pre03.deviantart.net/13cb/th/pre/f/2013/189/0/3/03c9dcf78c017471f32b3d66b9567249-d6cmjgs.png 


Zampa
 http://ninjakato.weebly.com/uploads/1/1/8/3/11832205/6452873_orig.png

niedziela, 8 listopada 2015

Od Talji C.D. Azumi

-To teraz pokażę Ci jaskinie. Możesz sobie wybrać,która Ci odpowiada.
-Dobra ale pewnie i tak mi się żadna nie spodoba.-Gdy Azumi to powiedziała myślałam,że zaraz wybuchnę lecz gdy weszliśmy do Jaskini Ciemności ona rozglądnęła się z zaciekawieniem.
-Nie spodziewałam się,że tu będzie tak ładnie.- Odetchnęłam z ulgą.Spodobało jej się.
-To co? Chcesz tu zamieszkać?-Powiedziałam to tak miło jak tylko mogłam.
-No... luksusy to nie są, ale może wytrzymam.- Myślałam, że zaproszenie jej nie było dobrym pomysłem lecz z czasem zaczęłam jej się bliżej przyglądać i okazało się że nie jest taka zła. Pomagała wiewiórkom przejść przez magiczny strumień i odprowadziła je aż do Puszczy Gryfów. Tak naprawdę była miła tylko nie dawała tego po sobie poznać. Pewnego dnia szłyśmy na targowisko oglądnąć jakie przybyły nowe towary. Azumi cały czas wzdychała, że coś by chciała,że coś jest fajne. W końcu kupiłam nam ciasteczka z wróżbą. Azumi odgryzła kawałek i przeczytała:
- Jeśli zdobędziesz się na cierpliwość w jednej chwili gniewu, zaoszczędzisz sobie sto dni złości. W sumie racja-powiedziała. Po krótkiej chwili zjadłam swoje ciastko i przeczytałam:
-Podróż tysiąca mil... zawszę zaczyna się od jednego kroku. Bardzo mądre zdania w tych ciastkach-
Stwierdziłam i razem z Azumi poszłyśmy dalej. Nagle usłyszałam jakby ktoś (lub coś) zaszeleściło w trawie. Bardzo się wtedy przestraszyłyśmy. Miałam nadzieję, że to nie żaden zły potwór lecz jednak mam strasze szczęście do krakania bo właśnie zza krzaków wylazł ogromny,obrzydliwy troll. Był zielony w plamy o dziwnym odcieniu żółci. Wyglądał obleśnie myślałam, że zwymiotuję jeszcze na dodatek straaaasznie śmierdział!!!! Miał owłosione stopy i wielkie siano na głowie. Był przepasany opaską i mówił jak jaskiniowiec. Zastanawiałam się czy nie uciec. Spytałam się Azumi co robimy.
- Hmmm chyba uciekamy!!!-No bo jakiej innej odpowiedzi miałam się spodziewać w końcu przed nami stał wielki, obrzydliwy i włochaty potwór, a my nie miałyśmy czym się bronić.
-No to chodu!!!-Krzyknęłam i obie zniknęłyśmy w głębi bagnistego zakątka ukryłam się w starym pniu drzewa chwilę potem dołączyła do mnie Azumi. Byłam przerażona. Nie wiedziałam czy ten troll nas ściga.  Spytałam się o to Azumi lecz jej odpowiedź nie była zadowalająca. Gdy wielkolód przybiegł do nas myślałam,że zaraz zacznę krzyczeć, lecz uspokoiłam się gdy ten zaczął płakać.
Postanowiłam, że do niego wyjdę mimo, że moja towarzyszka wyzywała mnie od wariatki.
-Dlaczego płaczesz. Nie smuć się.-Ten przez łkanie wymamrotał,że boli go stopa i, że jest smutny
Azumi powoli wychodziła do mnie i obie zaczęłyśmy oglądać jego włochatą stopę. Okazało się, że ma wbitą wielką drzazgę i tylko dlatego nas gonił. Chciał nas poprosić o pomoc.
Nic się nie martw to tylko drzazga zaraz ją wyciągniemy.- Obie zaczęłyśmy ciągnąć z nią z całych sił i tak około po 2 godzinach udało nam się wyciągnąć przyczynę bulu. Troll obiecał,że nam się odwdzięczy za to co dla niego zrobiłyśmy i zaczął nam dziękować. Potem razem z moją towarzyszką wróciliśmy do jaskiń.

sobota, 7 listopada 2015

Od Floe

Bagnisty Zakątek był bardzo lubiany przeze mnie. Do czasu aż... Nie, jednak opowiem tę historię od początku.
W watasze, w której się urodziłam wszystkie ptaki uważano za święte i nie można było na nie polować. Każdy kto zabił jakiegoś został wyrzucany. Szczególnie czczono indyjskie pawie i bardzo rzadkie w stronach, z których pochodzę bażanty. Nic więc dziwnego w tym, że odwiedzałam często Bagnisty Zakątek. Tutaj jednak pawie są tylko pięknymi i dumnymi ptakami, które nie uważają się za święte.
Kiedyś spotkałam jednego z nich, gdy przechodziłam przez bagno. Cudowne zwierzę zaskrzeczało i odezwało się:
- Czy chcesz usłyszeć prawdę dotyczącą twojej przyszłości, czyli co cię spotka?
- Jeśli zechcesz, szlachetny ptaku - poprosiłam, bo to uważałam za słuszne.
- Tutaj, na tych bagnach spotka cię straszliwy wypadek. Pewien stwór cię zaatakuje, a ty ujdziesz z życiem i go zabijesz (nawet skonsumujesz). Niestety rany zostaną ci na długi czas. Nie próbuj się tylko z tego wymigać. To jest przyszłość, która została zapowiedziani i nie da się jej odwołać.
Bez żadnych słów, tak po prostu, odeszłam od pawia. Nie chciałam wcale poznawać tak gorzkiej prawdy. Zastanawiałam się nad pozostaniem na zawsze w jaskini, ale stwierdziłam, że nie, bo ptak mówił, że nie można się wymigać. I tak bolesne rany kiedyś się zagoją i przestaną boleć.
Przyjaciele się o mnie bardzo martwili. Gdy pytali mnie o to, co się stało, ja zawsze odpowiadałam:
-"Czas pokaże."
Bo tak właśnie miało być. To było nieuniknione.
I wreszcie to się stało. Odwiedzając bagna w poszukiwaniu walki usłyszałam ryk, a może też buczenie, które zatrząsnęło ziemią, a ja poczułam jak bardzo pragnę wylewu krwi mojego przeciwnika. Ugięłam tylnie łapy, wyszczerzyłam kły i natężyłam wzrok i słuch w oczekiwaniu na niego. I mantikora (bo z tym stworzeniem miałam do czynienia) się pojawiła. Była pięciokrotnie większa od urodziwego łosia. Miała czerwone ślepia, które wyrażały tylko gniew. Zęby były długie i ostre tak samo jak rogi. Grzywa porastała nie tylko łeb i szyję potwora, ale też jego grzbiet i łapy. Przednie kończyny wyposażone w pancerz i pazury, tylnie zaś nie przypominały łap, a kopyta niczym bycze. Ogon ogonem nie był, za to wężem i owszem. Tylko nie takim niegroźnym zaskrońcem, a brzydkim, kolczastym wężyskiem z przekrwionymi oczyma.
Nie zastanawiając się wiele wskoczyłam na grzbiet mantikory, a ona się na niego przewróciła niemal mnie zgniatając. Wykorzystałam moc zlewania się z tłem i z zaskoczenia wgryzłam się w ogon tym samym zabijając węża. Niestety krew jego była bardzo gorzka. Później przybrałam znów normalną postać i szybko wdrapałam się na drzewo znikając. Ogłupiała mantikora walnęła łbem o twardy pień i kręciła się w kółko. Nie miała wystarczająco sił, by walczyć, więc zabiłam ją i delektowałam się jej słodkim mięsem.
Mimo, że walka zakończyła się moim sukcesem nie byłam w stanie więcej odwiedzać bagien. Wolę, gdy moja przyszłość nie jest mi wiadoma.
Zdjęcie mantikory:
 http://orig12.deviantart.net/fbab/f/2007/080/c/6/ice_chimera_by_tacimur.jpg

Od Kage CD Novy

-To chodźmy tam.- powiedziała uradowana.
-Ale nie wiem czy jest otwarta...
-Możemy to sprawdzić.- nie odpuszczała wadera.
-Jak chcesz..-zrezygnowałem z dalszych prób odciągnięcia jej od tego pomysłu.
 Zaczęliśmy iść w stronę bagien. Był to krótki spacerek, ponieważ jeleń został przez nas upolowany niedaleko podmokłych terenów. Teraz wystarczyło dojść do bramy.
-Byłeś już kiedyś w tych górach?- spytała Nova, gdy przedzieraliśmy się przez mokradła.
-Tak.- odpowiedziałem.
-Ja...-nie było dane jej dokończyć.
-O dziwo nie było tam wietrznie.- uprzedziłem jej pytanie.
-Ciekawe dlaczego?- rzuciła wadera.
-Może wiatry tylko otaczają góry.. tworzą tak jakby kopułę czy coś w tym stylu.- powiedziałem obojętnym tonem.
-Są tam jakieś zwierzęta?- padło następne pytanie.
-Jak tam już będziemy to zobaczysz.
-Skąd wiesz, że tam w ogóle wejdziemy?
-Bo brama jest otwarta.- wskazałem waderze skinieniem miejsce, w którym znajdowała się brama.
Przypominała ogromne lustro, w którym jednak nie ma odbicia. Słupy pomiędzy, którymi znajdowała się tafla czystej magii, były zrobione z kamieni ozdobionych klejnotami. Wokół nich owinięte były drzewa oraz dziki bluszcz. Spojrzałem na Novą. Wyglądała tak jakby zaraz miała wyskoczyć przynajmniej dziesięć metrów w gorę.
-Chodź!- krzyknąłem wskakując w taflę.

<Nova?>

Od Novy CD Kage

Gdy jeleń padł martwy na ziemię, pierwszy raz się ucieszyłam z takiego posiłku. Uśmiechnęłam się do Kage i zanurzyłam mój pysk w martwym jeleniu. Kage zrobił podobnie.
-Mm... Pierwszy raz się tak najadłam, wiesz?-Krzyknęłam kończąc posiłek
-Haha! Ja tak co dzień prawie jem!-Odpowiedział dumnie. Uśmiechnęłam się po raz kolejny do niego i powędrowaliśmy razem w stronę Podniebnych Gór.
WoW! Ale tu ślicznie!-Krzyknęłam ze zdumieniem patrząc się w niebo na Latające skały.
-Tak tu jest genialnie-Odpowiedział trochę znudzony. Pomyślałam, że trochę go to irytuje, że ciągle się z nim pałętam. Nasunęłam pewny pomysł.-Dawaj! Wbijemy na jedną z tych gór!-Krzyknęłam rozglądając się za jakimiś wysokimi drzewami do wspinaczki.
-Kochana, walczysz z grawitacją, a w ogóle to tam jest bardzo ciężko się dostać! Zasugeruj pomysł jak chcesz się tam dostać!- Wymądrzał się Kage z politowaniem.
-Eh... Poszukamy wysokich drzew i się na nie wbijemy, a później...-Nie dokończyłam, ponieważ Kage mi przerwał -A co z wiatrami??
-O nie! Zapomniałam o nich!-Powiedziałam wspinając się na ogromne drzewo udając, że to mnie obchodzi. On jednak postawił na swoim. Został na ziemi. Usiadł i śmiał się ze mnie, że mi nic nie wychodzi.
-Haha! Odpuść-Odpowiedział śmiejąc się basior. Zeskoczyłam z drzewa i się zapytałam-Jest jakieś inne wejście na te góry?
-Co ty masz z tymi górami! Nie są aż takie piękne!-Krzyknął gapiąc się na te latające kamyki.
-No wiesz.... Trochę mi się z rodziną kojarzą, wiesz...- Opuściłam głowę w dół, zerkając, czy Kage zareaguje na to jakoś.
-Na bagnach jest brama...-odpowiedział. -Ale ona się otwiera co miesiąc...

<Kage?>

piątek, 6 listopada 2015

Od Kage CD Novy

-Zależy na co masz ochotę?- spytałem.
-Hymmm, a co polecasz?
-Pomyślmy... na tych terenach znajdziesz wszystko. Zaczynając od zajęcy, poprzez wszelkiego rodzaju jelenie i gazele, a kończąc na łosiach. Także masz duży wybór.
-To upolujmy jakiegoś jelenia.
-Czyli idziemy w stronę puszczy.- ledwo skończyłem zdanie, a wadera zaczęła iść w przeciwnym kierunku do miejsca, w które mieliśmy się udać. Zaśmiałem się, a Nova odwróciła się i spiorunowała mnie wzrokiem, który mógłby zabijać.
-Z czego się śmiejesz?- spytała wadera.
-Idziesz w złą stronę powiedziałem. - i ruszyłem przed siebie.
-Nie wymądrzaj się tak! Ty lepiej znasz te tereny niż ja!- usłyszałem za sobą oburzony krzyk wadery, która jednak już po chwili szła obok mnie.
-Mam nadzieję, że szybko coś upolujemy, bo jestem strasznie głodna.- powiedziała wadera.
-Nom...-przytaknąłem.
-Tak właściwie to jak długo należysz do tej watahy?- spytała Nova.
-Kilka tygodni.
-A co robiłeś przed dołączeniem do watahy?-zadała kolejne pytanie wadera.
Zaskoczyło mnie to pytanie, ale nie dlatego, ze było takie nagłe. Dlatego, że nie wiedziałem co na nie odpowiedzieć.
-yyyy No.. ten..no.. ja -zacząłem się jąkać. Na szczęście przed nami ukazała się Puszcza Gryfów. Nie myślałem, że kiedykolwiek tak ucieszę się na jej widok.
-Jesteśmy.- powiedziałem zmieniając temat. Razem z Nova zaczęliśmy węszyć w poszukiwaniu tropu jakiegoś smakowitego jelenia. Już po chwili Nova złapała trop i ruszyliśmy za nim biegiem. Niedaleko bagien znaleźliśmy sporego jelenia. Miał imponujących rozmiarów poroże oraz aksamitną sierść, która odbijała promienie słońca. Czyli w dwóch słowach "obiad idealny".
- To zaczynamy polowanie?- spytałem.
Nova spojrzała na mnie z uśmiechem mówiącym "no pewnie". Umówiliśmy się, że ja zagonie rogatego ( XD) w jej stronę. Zakradłem się więc do jelenia. Podszedłem jak najbliżej, a później wyskoczyłem z ukrycia strasząc zwierzę, które zaczęło uciekać. Zagoniłem je do miejsca gdzie była ukryta Nova. Wadera wyskoczyła, ale jeleń w ostatniej chwili gwałtownie skręcił sprawiając, że jej kły zamiast w szyję wbiły się w bok rogatego. Nie namyślając się długo podbiegłem do wierzgającego zwierza, skoczyłem i zacisnąłem szczęki na jego karku. Usłyszałem chrzęst pękających kości. Poczułem słodki smak krwi.... poczułem jak ciepła ciecz spływa z mojego pyska na klatkę piersiową, a później po nogach na ziemię. Jeleń nie żył.
< Nova?>

Od Floe

Było piękne, jesienne popołudnie. Rozmawiałam właśnie z Amico i Taliją na Łące Śmiechu.
- Wiesz, zajączku - powiedziała alfa do mojego towarzysza - Czasem mam cię ochotę zjeść. Nie wiem jak Floe z tobą wytrzymuje. Wyglądasz tak pysznie...
- Talija! - warknęłam - Nie gadajmy o czymś takim!
- Popieram Floe - pisnął Amico.
Postanowiliśmy się pobawić. Chowaliśmy się przed Taliją i się ciągle śmialiśmy. Oczywiście najprościej miał Amico. Trudno znaleźć małego zająca. O wiele łatwiej go upolować.
Bawiliśmy się dopóki nie przyleciał towarzysz Talij - myszołów Ren.
- Zauważyłem obcego wilka - oznajmił ptak - Przebywa w pobliżu Puszczy Gryfów. Chodźcie za mną. Zaprowadzę was.
Myszołów wzleciał, a ja i Talija pobiegłyśmy za nim. Amico wolał zostać na Łące Śmiechu. Był bardzo nieufny wobec obcych wilków. Nie dziwię się mu. W każdej chwili mógłby stać się czyimś obiadem.
Długo szukaliśmy wilka, o którym mówił Ren, ale nigdzie go nie było. Gdy przeszukaliśmy całą Puszczę Gryfów, poszliśmy dalej. Wreszcie zawołałam z nad Jeziora Życia:
- Chodźcie szybko! Znalazłam ją!
Powiedziałam ''ją'', bo to była rzeczywiście wadera. Moim ślepiom ukazała się prawdziwa piękność. Spod grzywki spoglądały na mnie fioletowe oczy, pod którymi malowała się błękitna linia. Posiadała trzy naprawdę puchate ogony. Cudowna wilczyca miała sierść koloru niebieskiego.
Aby nie być nieuprzejma przywitałam się:
- Cześć, jestem Floe. Wybacz, że się tak długo nie odzywałam Jestem po prostu... Pod wrażeniem.
- Pod wrażeniem czego? - spytała zdziwiona wadera.
- Chmmm... Wiesz... Twojego piękna.
- Że jak?
- No, cóż. Jesteś niesamowicie piękna.
- Proszę cię, przestań.
No, dobra. To jak masz na imię?
- Venus.
Już po chwili naszą rozmowę przerwało nam (hałaśliwe) przybycie przyjaciół. Ech... Jacy oni głośni...
<Venus?>

Od Novy CD Kage

Od Novy C.D.
Był ranek. Postanowiłam pójść na małe polowanko do lasu. Biegłam tak szybko myśląc o smakowitym posiłku. Dotarłam do lasu lecz nic w nim nie było.
-Są tu jakieś zwierzęta!?- Krzyknęłam do siebie i pobiegłam dalej w głąb żyznej, iglastej puszczy. Po drodze znalazłam małe źródełko, położyłam się koło niego. Na drzewie ujrzałam malutką wiewiórkę. Od razu stanęłam na cztery łapy, oblizując się zaczęłam skradać się na drzewo. Nigdy nie byłam najlepsza ze wspinaczki po drzewach. To akurat było ogromne, wyrośnięte i bardzo stare. Wspięłam się na jedną gałąź, która wyglądała bardzo niepokojąco pod malutką wiewióreczką. Niestety jak myślałam gałąź się złamała i spadłam.
-Ałłłła!- Zaczęłam się zwijać z bólu. Z daleka zobaczyłam biegnącego zająca, już chciałam zanim pobiec, lecz zobaczyłam brązowo-rudawego wilka. Pobiegłam za nim. Gdy dotarłam na miejsce wilk mówiąc sam do siebie zajadał zająca.
....
-Hej! Nie podzielisz się? - Uśmiechnęłam się głupio patrząc na resztki zająca.
-Em... Siema!- Odpowiedział tajemniczy wilk chowając za siebie niedokończonego zająca. -Jak się nazywasz?-Zapytał.
-Jestem Nova! A ty? Jesteś z naszej watahy? Czyli z... WG?- Zapytałam się, próbując dobrać się do zabitego zająca.
-Nie mam imienia.-Odpowiedział łapiąc w pysk zająca i kierując się w stronę gór.
-Aha... To fajnie... Idę z tobą! - Zerwałam się i podbiegłam do bez imiennego wilka- Musisz mieć jakieś imię!- Krzyknęłam patrząc się na niego.
-Eh... Jeśli chcesz wiedzieć mam na imię... Znaczy na razie jestem Kage!- Odpowiedział z politowaniem
-Śliczne imię! ... Będziesz jeść tego zająca? - Zapytałam się szczerząc zęby.
-Tak, będę!- Krzyknął kładąc zająca na ziemię i zaczął go zjadać, robiąc mi na złość.
-Osz ty!- Krzyknęłam sama do siebie.
-Co? Jeśli chcesz mogę z tobą popolować... Wiesz...-Powiedział odrywając swój zakrwawiony pysk od resztek zająca. Uśmiechnęłam się, co znaczyło tak. - A więc gdzie zaczynamy polowanie?? ....

<Kage?>

środa, 4 listopada 2015

Od Venus

To może najpierw opowiem jak znalazłam się w tej watasze. To zaczęło się od wojny mojej mamy z strażnikiem Alf. Moja mama walczyła głównie o mnie ale też o całą watahę. Niestety mama przy tym zginęła a ten drugi wilk odszedł z watahy ( myślę że później też zginął). Mój tata powiedział żebym odeszła z watahy, że niby to będzie dla mnie dobre (ale ja myślę że jak bym została to bym się lepiej czuła). Później nie pamiętam co się działo wiem tylko że wędrowałam po jakimś lesie w zimie. Spotkałam tam Taliję a ona mnie przygarnęła. Potem poszłam na łąkę śmiechu i tam spotkałam mojego towarzysza, a jak się poznaliśmy będzie w następnym opowiadaniu. Byłam bardzo głodna ale nie wiedziałam jak się poluje bo mnie tata tego nie nauczył. Ale jakoś mi się udało upolować jakiegoś zajączka.

Towarysz Venus!

Jest nim słodka suczka dobroci, Daudes.
https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTtvgD5ykPTxJR4kCRhkHtlbqcCBJJwWJDM8PwIbBHrhMTrH1rpAw

Nowy Przybysz!

Powitajmy Venus, która jest wilkiem wody. Podobnie jak Kage nie pamięta za wiele.

poniedziałek, 2 listopada 2015

Od Kage CD

Biegłem przez puszczę gryfów, a mnóstwo myśli krążyło mi po głowie. Próbowałem sobie coś przypomnieć, niestety z marnym skutkiem. Moje jedyne wspomnienia odnoszą się do spotkania z Taliją. W mojej głowie od czasu do czasu pojawiają się urywki jakiejś walki, wojny, ale nie jestem pewien czy można to nazwać wspomnieniami. Zwolniłem, bo w końcu dotarło do mnie, że jestem strasznie zmęczony. Nie mam pojęcia jak długo tak biegłem, ale jedno było pewne muszę coś zjeść. Jakby na zawołanie zza kilku krzaków wyskoczył zając. Nie zastanawiając się długo skoczyłem na niego i po chwili cieszyłem się posiłkiem.
-Cisza, spokój i samotność chyba to polubię. Raczej na pewno. - powiedziałem do siebie.
-Wiesz, że mówienie do siebie nie jest zbyt normalne.- poderwałem się na nogi i odwróciłem się w stronę głosu. Za drzewem stała fioletowa wadera.
Długo się tym spokojem nacieszyłem. Westchnąłem...

< Nova?>